2017/04/18

Czarna Stal




Czyli Natsu & Gajeel
w one-shocie yaoi o metalicznym brzmieniu











  
Słaniając się na nogach, szedłem sobie spokojnie główną ulicą, wracając z klubu, w którym pracowałem na nocną zmianę. W drodze do domu planowałem zrobić niewielkie zakupy, później wziąć kąpiel i przekimać się, gdyż po całonocnej pracy byłem totalnie wykończony. Mój spokój i moje plany legły w gruzach, gdy usłyszałem za sobą krzyk:
— Dragneel! Stój!
Serce mocniej mi zabiło, bo od razu rozpoznałem ten głos. Ba! Usłyszałbym go i rozróżnił nawet na koncercie Dragon Force.
Zatrzymałem się gwałtownie, po czym odwróciłem, trzymając dłonie w kieszeniach dżinsowych spodni, które na sobie miałem, i czekałem, aż biegnący mnie dogoni.
— Co jest? – spytałem niby obojętnie, ale serce waliło mi w piersi jak oszalałe. Rzadko kiedy mogliśmy porozmawiać na stopie prywatnej, a to spotkanie uważałem za dające taką możliwość. Zwyczajnie, jak to w pracy, łączyły nas tylko stosunki zawodowe. O czymś więcej mogłem pomarzyć, a wiedząc, że „ogranicza nas tylko wyobraźnia”, popuszczałem wodze fantazji.
— Mam sprawę – zaczął i, ledwo łapiąc oddech, zgiął się wpół opierając dłonie na kolanach i spoglądając na mnie spomiędzy ciemnych pasm przydługiej grzywki.
— Wal. Co ci leży na wątrobie? – zapytałem, uważnie mu się przyglądając.
— Muszę z tobą pogadać – odrzekł Gajeel, gdy jego oddech wrócił do normy, prostując się. Ubrany był inaczej niż kiedy widziałem go w pracy. Czarne skórzane spodnie, takowa bluzka bez rękawków i glany, zniknęły, zastąpione przez biały T-shirt z wizerunkiem Homera Simpsona, ciemne wycierane z przodu dżinsy, z ogromną ilością dziur, oraz tenisówki z gwiazdkami szeryfa à la Chuck Norris ze „Strażnika z Teksasu”.
— No słucham – dodałem, próbując ukryć drżenie głosu, a pocące się dłonie włożyłem głębiej w kieszenie spodni.
— Ale nie tutaj – powiedział ściszonym głosem, rozglądając się wokół siebie, niczym planujący popełnić zbrodnię opryszek. Gdy tylko o tym pomyślałem, uniosłem prawy kącik ust w krzywym uśmiechu. – To poważna sprawa – dokończył, patrząc mi prosto w oczy, a kpiący uśmieszek zastygł mi na twarzy.
Zrobiłem wielkie oczy i otworzyłem szeroko usta, na znak zdziwienia. Gajeel i powaga? Darujcie, ale to dwie różne rzeczy! Serio! Chyba, że to jego brat bliźniak skacze jak oszalały po scenie, rozwala średnio jedną gitarę na tydzień i opowiada sprośne żarty, nawet w obecności pięciolatków. A swoją drogą, co za rodzic zabiera pięciolatka do klubu dla dorosłych na koncert rockowy?! Właśnie.
— Dobra – powiedziałem i wyjąłem z kieszeni prawą dłoń, po czym przetarłem nią twarz, by odgonić zmęczenie. – Idę do domu, żeby się przekimać, to chodź ze mną – dodałem, robiąc ruch głową w stronę, w którą szedłem i ruszyłem przed siebie, włożywszy wcześniej prawą dłoń z powrotem w kieszeń spranych dżinsów. – Pogadamy na spokojnie i pójdziesz do siebie – rzuciłem jeszcze w eter, zezując na niego ponad prawym ramieniem.
— Serio? – Spojrzał na mnie rozszerzonymi oczami, unosząc ze zdziwienia brwi i ruszając w moją stronę, by po chwili kroczyć tuż obok.
— No a co? – odpowiedziałem pytaniem, patrząc na niego uważnie, jakby to, co zaproponowałem, było wspólnym popełnieniem morderstwa na panu ze spożywczaka. – Jesteśmy kumplami, a skoro chcesz pogadać, sen nie zając, poczeka. – Uśmiechnąłem się krzywo, przypominając sobie, co przed chwilą powiedziałem, a moja podświadomość tylko czekała z komentarzem, którego nie omieszkała zaprezentować. „Dobre sobie! Kumplami? Przecież ty u niego pracujesz!”. Odgoniłem ją od siebie, kręcąc głową, po czym – z oczyszczonym już umysłem – szedłem przed siebie. W oddali majaczyła moja oaza, moje miejsce na Ziemi, dlatego uśmiechnąłem się głupkowato i przez chwilę zapomniałem, że nie idę sam.
— OK – podskoczyłem na dźwięk tego głosu i zwróciłem twarz w jego stronę, by zobaczyć kroczącego obok mnie Szalonego Rockmana. – Chodźmy – odparł ugodowo szefu, z nieco spóźnionym zapłonem, jakby nie zauważając mojego zmieszania. Było mi to na rękę, dlatego dalszą drogę przebyliśmy w milczeniu, trzymając dłonie w kieszeniach własnych – żeby nie było – spodni. Teraz, przyglądając mu się ukradkiem, doszedłem do wniosku, że to po nim miałem ten mało kulturalny nawyk.
Ale chwila moment! Wydaje mi się, czy popełniłem nietakt? Raczej tak… Sorka. Nie znacie mnie nic a nic, prawda? No dobra, to w takim razie zacznę od początku. Jestem Natsu Dragneel, mam dwadzieścia siedem lat, włosy w kolorze łososiowym (zapamiętałem, gdy jakaś dziewczyna starała się określić ich odcień), zielone, lekko skośne oczy i pracuję jako barman w klubie „Czarna Stal” od jakichś czterech lat. Lubię swoją pracę, ale chyba (a nawet na pewno!) bardziej swojego szefa. Dziwi was to? Mnie, prawdę powiedziawszy, w dzisiejszych czasach już nic nie zaskoczy. Mamy w końcu dwudziesty pierwszy wiek i życie bardzo się zmieniło. Ale wracając do tematu, Gajeel Redfox, koleś, który za mną biegł, to mój szef. Tak, dokładnie, przełożony. Ironia, co? Jest  stuprocentowym facetem, idealnie nadającym się do roli seme. Skąd to wiem? No cóż… Po prostu tak uważam i już! Jeśli idzie o jego wygląd, ma czarne, długie do pasa, rozczochrane włosy, czerwone oczy i kolczyki w wielu miejscach na twarzy, a do tego jest wysoki i ma dobrze zbudowany tors, a wiem to, bo często podczas koncertów zdejmuje górną część garderoby. Do tego niezły z niego przystojniak! I jak na macho przystało, każdej nocy ląduje z inną dziunią w łóżku, przez co szlag mnie trafia! Dlaczego? Dalej się nie domyślacie? Trudno. Ale dalej o Gajeel’u. Jest starszy ode mnie o trzy lata, a robi odpały jak piętnastolatek. Nigdy nie widziałem, żeby facet w jego wieku zachowywał się w ten sposób. Aby przyznać mi rację, musielibyście go widzieć w akcji podczas koncertów, które daje w swoim klubie ze swoim bandem. Tak, tak. To właśnie on jest właścicielem klubu, w którym pracuje. Od zawsze mówił – ja znam to tylko z opowieści jego starych znajomych, bo przecież poznałem go, gdy starałem się o zatrudnienie – że jego marzeniem było mieć własny zespół oraz klub i czerpać z życia pełnymi garściami. Udało mu się i odniósł sukces. O swoim barze mówi zawsze z rozczuleniem „Perełka”, co, moim skromnym zdaniem, totalnie do niego nie pasuje. Ale ja nie wnikam, w końcu ma swój świat i swoje kredki. Mi z kolei marzyła się dobrze płatna praca, w której nie musiałbym się wysilać i można powiedzieć, że mi się udało. U Gajeela zarabiam naprawdę świetnie, a doliczając napiwki i premie wychodzi trzy razy tyle, co podstawowej pensji. Ale niestety, obijać się nie mogę. W końcu, jak szefu patrzy, należy dawać z siebie wszystko, co nie? A wracając do jego zespołu, nazywa się on „Iron Dragon” i należy do niego dziewczyna, perkusistka. Powiecie pewnie: „WTF?” Tak. Miałem tak samo, ale w końcu istnieje coś takiego jak „równouprawnienie”, co nie? Kiedy pierwszy raz zobaczyłem ją w akcji, przeraziłem się nie na żarty. Wygląda niepozornie, ale wierzcie mi – jest totalnie szurnięta! Przyznam szczerze, że nie chciałbym być na miejscu tego biednego instrumentu. Czemu? Za każdym razem, gdy Gajeel zainteresuje się jakąś dziunią z widowni, wali po tych talerzach jak opętana! Cud, że są jeszcze całe. A na imię ma Levy i jest totalnie zakochaną w Gajeelu niebieskowłosą wariatką, która myśli, że jeśli parę razy się z nim przespała, to już będzie big love w stylu „Kopciuszka”. Trochę mi jej szkoda, ale zna Gajeela dłużej ode mnie, więc powinna wiedzieć, czym się to je.
No, w końcu dotarliśmy do miejsca przeznaczenia, a ja w międzyczasie opowiedziałem coś o sobie i na tę chwilę musi wam to wystarczyć.
 Sięgnąłem po klucz do kieszeni spodni, włożyłem go do zamka, po czym przekręciłem, a następnie nacisnąłem klamkę, otwierając drzwi, i wpuściłem gościa przodem. Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że mieszkam sam. Mam parterowy domek z trzema sypialniami, dużą łazienką i przestronną kuchnią połączoną z salonem. Dorobiłem się go w niecałe pół roku, oczywiście dzięki robocie u Gajeela. Pracując gdzie indziej, gnieździłbym się pewnie gdzieś w wynajętej klitce i płacił jakiemuś bufonowi, który robiłby naloty, co dwie godziny, w celu sprawdzenia czy wszystko jest na swoim miejscu. Ech… Życie, ot co.
Zdjąłem buty, jednocześnie odwieszając kurtkę na wieszak, po czym założyłem kapcie i wszedłem do salonu połączonego z kuchnią. Na szyi zostawiłem mój nieodłączny talizman – biały szalik z motywem, który przypominał łuski pokrywające ciało smoka. Otrzymałem go od ojca chrzestnego, jedynego członka rodziny, z którym do dzisiaj utrzymywałem kontakt. Gajeel zrezygnował z kapci. Kurtki też nie zdjął. No, w końcu przyszedł na chwilę, to po co?
— Pijesz coś? – zapytałem, żeby przerwać ciszę i spojrzałem na niego ponad lewym ramieniem.
Pokręcił przecząco głową, na co wzruszyłem ramionami. Poszedłem do kuchni i wziąłem z lodówki dwie butelki z sokiem pomarańczowym. Jedną podałem Gajeelowi, a z drugą w dłoni, usiadłem na sofie i gestem pokazałem, by zrobił to samo. Opadł ciężko na miękkie posłanie obok mnie. Siedział ze spuszczoną głową i wzrokiem wpatrzonym w jeden punkt, ciągle milcząc, na co zacząłem się niecierpliwić. W końcu po czternastu godzinach pracy byłem wykończony. Już miałem go ponaglić, gdy się odezwał.
— Wiesz, że cię szanuje, jako pracownika i jako człowieka, prawda? – zapytał cicho, po czym, unosząc głowę, spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem.
Skinąłem twierdząco, a on uśmiechnął się lekko. Nie zdarzało mu się to często, dlatego jego gest mnie zachwycił. Pomyślałem sobie, wygląda teraz na swoje lata, a pomimo delikatnie uniesionych kącików ust, był poważny i skupiony. Widać, coś naprawdę nie dawało mu spokoju.
— Chciałbym, żeby to, co teraz powiem, zostało między nami. Rozumiemy się? – Znów na mnie spojrzał, a ja ponownie skinąłem twierdząco. Jego wyraz twarzy mocno mnie zaintrygował, bo wyglądał jak ktoś walczący z własnymi myślami. – Pracujesz u mnie od czterech lat, prawda? – zapytał.
— Zgadza się – odparłem.
— Widziałeś wszystko, co ma miejsce w klubie – kontynuował,  pocierając prawą skroń kciukiem. – Cieszę się, że nie zrezygnowałeś z pracy, dowiedziawszy się o moim, skądinąd, skandalicznym zachowaniu. – Uśmiechnął się lekko. Odpowiedziałem tym samym. – Twoi poprzednicy wymiękali po kilku miesiącach, dlatego cieszy mnie, że ty tak długo wytrwałeś. – Nie powiem, jego pochwała mile połechtała moje ego, wprawiając tym samym moje serce w szybsze podrygiwania. – Powiedz mi, czy jest coś gorszącego w tym, co robię? – zapytał, zwracając głowę w moją stronę.
Spojrzałem na niego szczerze zdziwiony, unosząc brwi. Co to w ogóle za pytanie? I czemu skierował je do mnie? Zmarszczyłem brwi, myśląc intensywnie, ale, jako że nie mogłem nic wymyślić, postanowiłem zapytać.
— Chyba nie rozumiem, o co dokładnie ci chodzi… – zacząłem niepewnie.
Teraz to on uważnie na mnie patrzył.
— Gihi! – zaśmiał się w ten swój specyficzny sposób, który tak bardzo lubiłem. – Jesteś świetny, dzieciaku!
Patrzyłem na niego jak sroka w gnat, nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć.
— No i co się tak gapisz? – zapytał. – Odpowiedz w końcu – nalegał, poważniejąc. Spostrzegłem, że dłonie, które do tej pory leżały na kolanach, zacisnął w pięści tak mocno, że aż zbielały mu knykcie.
— Hmmm… – Udawałem, że myślę, chociaż nic nie przychodziło mi do głowy. – Twój styl bycia i rytm życia nie jest moim interesem. Robisz to, co uważasz za słuszne i żyjesz jak chcesz. Ja nie mogę ci dyktować, co masz sobą reprezentować i jak się zachowywać. Poza tym, jesteś ode mnie starszy, bardziej doświadczony i sam najlepiej wiesz, czego chcesz od życia. – Zakończyłem swój wywód i spojrzałem na niego.
Oparł brodę na dłoni, której łokieć spoczywał na jego prawym kolanie, i wpatrywał się we mnie. Poczułem, że się rumienię. Miałem wrażenie, że jego wzrok widzi całe moje wnętrze i zna moje myśli. Nim moja twarz w całości przybrała kolor dojrzałej czereśni, powrócił do pozycji wyprostowanej, odsuwając się nieco ode mnie, ale dalej mi się przyglądał.
— W takim razie – zaczął – jestem ciekaw, co powiesz na to.
Nim zdążyłem zareagować, położył swoje dłonie na moich policzkach, przybliżył swoją twarz do mojej i wpił się zachłannie w moje usta. Puls mi przyśpieszył, ale byłem tak zaskoczony tym, co zrobił, że pozostałem nieczuły na jego pieszczoty, nawet wtedy, gdy pogłębił pocałunek. Po chwili oderwał się ode mnie. Moje zaskoczenie musiał odebrać, jako strach, albo obrzydzenie, bo spąsowiał, odchrząknął i wymamrotał ciche „przepraszam”, po czym podniósł się z miejsca i skierował w stronę ganku. Ja dalej siedziałem jak sparaliżowany i myślałem czy to sen, czy jednak jawa? Spojrzałem na miejsce, gdzie przed chwilą siedział, nie do końca zdając sobie sprawę, że przed chwilą, na fragmencie, w którym sofa się wgięła, siedział on, chłopak, śniący mi się prawie każdej nocy. Z odrętwienia wyrwał mnie dźwięk naciskanej klamki w drzwiach wyjściowych. Zerwałem się z kanapy i dobiegłem do mężczyzny, który otworzył je już do połowy. Przywarłem do jego pleców, jakby był moim kołem ratunkowym na wzburzonym morzu, i zanurzyłem twarz w jego długich włosach, na co drgnął lekko i spojrzał na mnie przez ramię.
— Nie wychodź, proszę – powiedziałem ledwie słyszalnie, gdyż mój głos ginął w materiale kurtki, którą na sobie miał. Oto spełniało się moje najskrytsze marzenie i nie mogłem pozwolić, by odeszło tak po prostu! Gajeel, po krótkiej chwili wahania, która wydała mi się boleśnie rozwlekła, zamknął drzwi i przekręcił klucz w zamku. Słysząc to, rozluźniłem uścisk i pozwoliłem, by odwrócił się twarzą do mnie. Chwycił w swoje dłonie moją twarz i uśmiechnął się najpiękniej na świecie, przynajmniej w moim mniemaniu. Jego oczy, z drobnymi zmarszczkami w kącikach, też wesoło się śmiały i błyszczały niczym gwiazdy na nocnym niebie. Pogładził moje policzki kciukami i uśmiechnął się szerzej.
— Naprawdę mogę zostać? – zapytał niepewnie.
Skinąłem twierdząco głową, bo głos uwiązł mi w gardle. Nie mogłem pozwolić, by w takim momencie mnie opuścił. Rozpierało mnie takie szczęście, jakiego nigdy w życiu nie zaznałem! Przez moją odmienność odrzuciła mnie najbliższa rodzina i nie miałem nikogo, z kim mógłbym porozmawiać. Wyprowadziłem się z domu cztery lata wcześniej, po ostrej kłótni z matką, która chciała żebym chodził z córką jej przyjaciółki. W nerwach wykrzyczałem, że nie interesuje mnie płeć piękna, na co rodzicielka aż się zapowietrzyła i po raz pierwszy w życiu nie wiedziała, co powiedzieć. Nie czekając na jej odpowiedź i przekleństwa, które na pewno cisnęły się jej na usta, poszedłem do swojego pokoju, spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy oraz wszystkie oszczędności i wyszedłem z domu, ani razu się nie obejrzawszy. Ten rozdział mojego życia był już zamknięty, a z perspektywy czasu widzę, że była to najlepsza rzecz, jaką w życiu zrobiłem.
Mężczyzna, którego trzymałem w ramionach, chwycił moje nadgarstki, wyrywając mnie ze wspomnień, i uwolnił się z mojego uścisku, czym niemiło mnie zaskoczył. On tymczasem zdjął swoją kurtkę i powiesił ją na kołku, nie spuszczając ze mnie wzroku. Po kilku sekundach zanurzył dłoń w moich włosach i zachłannie wpił się w moje usta, przechylając mnie lekko do tyłu. Drugą ręką podtrzymywał moje plecy, chroniąc mnie tym samym przed upadkiem. Ja z kolei zarzuciłem mu ręce na szyję nie pozwalając, by oddalił się ode mnie choćby odrobinę. Chciałem, by ta chwila trwała wiecznie. Całe zmęczenie, które wcześniej odczuwałem, uleciało jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mój puls przyśpieszył, oddychałem coraz głośniej, mając wrażenie, że płuca dostają za mało powietrza, i czułem coraz większa ekscytację. Byłem pewien, że Gajeel ma tak samo, a gdy po chwili poczułem jego język, który chciał się dostać do wnętrza moich warg, wiedziałem, że mam rację. Rozchyliłem usta i pozwoliłem, by je penetrował. Nasze języki splotły się w szalonym tańcu, a mi krew uderzyła do głowy. Oderwaliśmy się od siebie tylko po to, żebym mógł złapać równowagę i głębszy oddech, o który domagały się zapadnięte nagle płuca. Widziałem wszystko za mgłą, ale innymi zmysłami wyczuwałem niezmienną obecność mężczyzny. Poczułem jak pozbawia mnie ulubionego szalika – mojego znaku rozpoznawczego, ale całe szczęście powiesił go na kołku. Wiedział, ile dla mnie znaczy, dlatego potraktował go z szacunkiem. Gdy moja ulubiona część garderoby bezpiecznie spoczęła w odpowiednim miejscu, brunet ponownie wpił się w moje usta. Następnie całował moje policzki, powieki, lekko gryzł płatki uszu. Ja z kolei zanurzyłem swoje palce w jego cudownych włosach i pieściłem delikatnie skórę na karku, po czym pozbawiłem go chustki, którą miał je związane i pozwoliłem, by zaczęły żyć własnym życiem. On natomiast schodził niżej. Całował zagłębienie mojej szyi, delikatnie sunąc po skórze językiem. Chwilę później przyssał się w jednym miejscu dłużej, po czym odsunął głowę, by podziwiać, okupione moim donośnym jękiem, dzieło.
— Zaznaczyłem cię – rzekł chrapliwie, łącząc nasze czoła. – Teraz należysz tylko do mnie. – Uśmiechnął się chytrze.
— Tak… – zdołałem szepnąć, bo znów nasze usta się spotkały. Był to długi, namiętny pocałunek, który sprawił, że nogi miałem jak z waty. Gdyby nie silne ramiona Gajeela, już dawno spotkałbym podłogę.
— Gdzie twoja sypialnia? – spytał szeptem, a ja wskazałem kierunek dłonią. Spostrzegłem, że palce drżały mi jak w gorączce, ale nie przejmowałem się tym zbytnio. Czarnowłosy przytulił mnie mocno do siebie, niczym prawdziwe imadło. – Opleć moje biodra nogami – wyszeptał mi wprost do ucha zmysłowym, lekko zachrypniętym głosem. Zrobiłem jak kazał, a po chwili dane mi było poczuć jego silne dłonie na pośladkach. W drodze do sypialni delikatnie gładził moje uda i całował obojczyki, czym doprowadzał mnie do obłędu. Gdy poczułem jego twardą męskość na sobie, spojrzałem mu prosto w oczy, mocno zaskoczony.
— Już wiesz, jaką masz nade mną władzę – szepnął, muskając moje wargi. – Zrobisz z tym, co chcesz – dodał.
Gdy dotarliśmy do sypialni, opuściłem nogi, ponownie łapiąc pion. Dziękując niebiosom, że potrafię na nich ustać, puściłem szyję Gajeela i w tym momencie poczułem jego silne dłonie pod moją koszulką. Uniosłem ręce, a on jednym ruchem pozbawił mnie górnej części garderoby. Podziwiał mój tors łakomym wzrokiem, na co się lekko zarumieniłem, jednocześnie dotykając okolice sutków.
— Jesteś piękny – szepnął, patrząc na mnie z miłością. Tak, dokładnie taki był jego wzrok. Nareszcie dane mi było zobaczyć, co to znaczy, że ktoś w pełni cię akceptuje.
Oddalił moje rozmyślania, dobieraniem się do moich spodni. Rozpiął guzik, rozsunął zamek błyskawiczny i pozwolił, by opadły na podłogę. Sam, w mgnieniu oka zdjął całą swoją garderobę. Był nagi. Patrzyłem na niego z podziwem, pragnąc dotknąć jasnej skóry. Nie było to dane, bo lekko mnie popchnął, przez co poleciałem na łóżko. Pochylił się nade mną i pocałował w usta, jednocześnie zdejmując moją bieliznę.
— Jesteś nie mniej gotowy niż ja. – Uśmiechnął się chytrze, patrząc na dolną część mojego ciała. Poczułem, że moje policzki płoną, dlatego wyciągnąłem ręce i objąłem go ramionami, a on ponownie złączył swoje usta z moimi. Jedną dłoń zanurzył w moich włosach, a drugą pieścił moje ramiona, tors i brzuch, aż dotarł do męskości. Gdy jej dotknął, zadrżałem, a chwilę później stwierdziłem, że był w tym mistrzem! Zacząłem z rozkoszy rzucać głową na boki i jęczeć, a ciało mi drżało. Chwilę później poczułem na brzuchu język Gajeela, który kierował się ku górze, aż dotarł do moich sutków. Gdy mężczyzna zaczął je lizać i gryźć, niemal doprowadził mnie do finiszu.
— Ach… – westchnąłem.
Nachylił się do mojego ucha.
— Gdzie jest łazienka? – Jako że ledwo łapałem oddech, wskazałem dłonią kierunek. Nie interesowało mnie, po co chce to wiedzieć, bo nie  zajmowałem się trywialnymi rzeczami. Liczyło się tylko teraz, a gdy po chwili wrócił z oliwką, zrozumiałem. Natarł nią swoje dłonie i zaczął smarować moje pośladki, doprowadzając mnie tym do obłędu. Następnie naoliwionymi rękoma przejechał po swojej męskości, a później po mojej lewej nodze, od kostki aż do pachwiny. Nachylił się nade mną i zaczął namiętnie całować moje wargi. Oddawałem mu pocałunki z równą namiętnością i chwyciłem go za włosy, nie pozwalając mu przerwać. Gdy rozluźniłem uścisk, oddalił swoją twarz od mojej i spojrzał mi prosto w oczy. Jego wzrok był zamglony.
— Gotowy? – spytał szeptem, a moją twarz owionął jego ciepły oddech.
— Jak nigdy – odszepnąłem, przymykając powieki.
Kilka sekund po moich słowach, jednym wprawnym ruchem przewrócił mnie na brzuch, a chwilę później poczułem jego usta karku i plecach, dłonie natomiast wylądowały pośladkach.
— Gajeel! – krzyknąłem zduszonym głosem, przyciskając do brody poduszkę.
Zrozumiał. Rozszerzył nieco moje nogi i uklęknął między nimi. Jego piękne dłonie wylądowały na wysokości moich ramion, a on nachylił się nade mną, pocałował mnie w kark, przygryzł małżowinę lewego, a później prawego ucha, po czym przejechał językiem po kręgosłupie, na co tylko cichutko zaskomlałem, prosząc o więcej. Zanurzył twarz w moich włosach.
— Wiesz, że cię nie skrzywdzę? – szepnął, sunąc dłońmi po moich rękach od ramion do nadgarstków.
­­— Tak… ­­– wyszeptałem, pragnąc, by wreszcie znalazł się we mnie.
Gdy tylko o tym pomyślałem, poczułem w swoim wnętrzu palec, którym mężczyzna delikatnie poruszał. Nie powiem, z początku było trochę dziwnie, ale po chwili dyszałem z pożądania i przyjemności, jęcząc i wijąc się pod nim. Włożył kolejny palec i powtórzył proceder, aż usłyszał mój urywany oddech. Nie przestawał całować moich pleców, a wolną dłonią dotykać mojej męskości. Chwilę później w moim wnętrzu znalazł się trzeci palec. Syknąłem, krzywiąc się, bo nieco mnie zapiekło.
— Wszystko dobrze? – zapytał z troską, nachylając się do mojego lewego ucha.
— Trochę… boli – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, zezując na niego.
— W takim razie zwolnimy. – Wyjął jeden palec i zaczął pieścić moje wnętrze dwoma, aż krzyknąłem, a z mojego penisa wyciekło trochę spermy, czym w ogóle się nie przejąłem. – Teraz włożę trzeci, dobrze? – Skinąłem głową w odpowiedzi i po chwili poczułem trzy palce, które delikatnie ocierały się o moje wnętrze. Powoli zaczynałem się rozluźniać i przyzwyczajać do tej bardzo intymnej pieszczoty. Ba! To bardzo mi się spodobało. Czując rosnącą przyjemność, ścisnąłem pościel i zagryzłem na niej zęby. Jęczałem i skamlałem, poruszając się w przeciwną stronę niż palce w moim wnętrzu. Serce biło mi jak szalone, oddech się rwał, a ja bardzo pragnąłem poczuć w sobie męskość Gajeela, gdyż byłem gotowy. Gdy tylko przeszło mi to przez myśl, Redfox wyjął palce i wszedł we mnie jednym, szybkim, pewnym pchnięciem, na co krzyknąłem, a moich oczu popłynęły łzy. To było nagłe, ale bardzo przyjemne!
Mężczyzna przywarł torsem do moich pleców, swoje palce splótł z moimi i wyciągnął nasze połączone ręce do przodu. Obróciłem głowę w lewo, by móc oddychać i w razie konieczności oddać pocałunek. Gdy tylko Gajeel wyczuł okazję, poczułem jego zęby na lewym uchu i uśmiechnąłem się szeroko, jednocześnie wypuszczając ze świstem powietrze z war.
Redfox nie przestawał się poruszać, jego tempo wzrastało, a nasze oddechy były coraz bardziej urywane. Rozplótł nasze palce, co spotkało się z mojej strony z jękiem zawodu, jednak, gdy dłonie kochanka powędrowały do moich bioder i uniosły je lekko, przestałem protestować, bo w ten sposób mógł wejść we mnie głębiej. Myślałem, że oszaleje! Wychodziłem naprzeciw jego ruchom, by uszczknąć jeszcze więcej rozkoszy, uniosłem się lekko na łokciach, ułatwiając mu penetrację swojego wnętrza i czując coraz większe podniecenie. Poruszał się szybciej, o ile było to możliwe przy naszym zawrotnym tempie. Jęki jego i moje własne zlewały się w jedno, a mocny i szorstki głos mężczyzny rozbrzmiewał w mojej głowie, na co w odpowiedzi cichutko pojękiwałem.
— Natsu – szepnął ochryple – chcę, byś krzyczał z rozkoszy.
Wypowiedział moje imię tak delikatnie, tak pięknie, jak nikt wcześniej! Czułem, że mogę w tej chwili umrzeć ze szczęścia.
Przejechał ręką po moich plecach, od karku po same pośladki, a w miejscach, które dotknął, moja skóra płonęła.
— Gajeel! – krzyknąłem. Byłem już na szczycie rozkoszy, gdy zwolnił tempo, obracając mnie przodem do siebie. Stękałem, prosząc, by ugasił płomień, który we mnie rozniecił. Uśmiechając się krzywo, spełnił moją prośbę, przyśpieszając i stając się brutalniejszym. Podobało mi się to. Wchodził w mnie raz po raz, zaznaczając swoją obecność w najgłębszych zakamarkach mojego ciała. Nie mogąc dłużej tłumić w sobie rozkoszy, krzyknąłem głośno, gdy razem dotarliśmy na wyżyny, by zaraz spać z nich w totalnej rozsypce. Poczułem w swoim wnętrzu ciepłą spermę mojego kochanka, a na brzuchu własną. Ach, jakie to było przyjemne! Padłem ciężko na łóżko, do którego docisnął mnie swoim ciałem kochanek. Byłem bezwładny jak lalka – nie miałem na nic siły, a jedynie ochotę na powtórkę tego sprzed chwili. Czując na sobie ciężar cudownego ciała Gajeela, którego każdy mięsień odznaczał się pod jasną skórą, miałem wrażenie, że ze szczęścia biegam po chmurach. Nie sądziłem, że moje marzenie kiedykolwiek się spełni, a tu proszę!
Redfox był pięknym mężczyzną, a w tej chwili tylko moim. Objął mnie w pasie i przekręcił się wraz ze mną na mój prawy bok. Jego męskość wciąż była we mnie. Czułem jak pulsowała z rozkoszy i sam jej na nowo doznawałem. Moje dłonie wylądowały na jego torsie, a od jedną rękę położył mi na udzie, natomiast drugą pieścił kark. Przymykając powieki, przysunął twarz do mojego ucha.
— Kocham cię… Natsu – powiedział wyraźnie.
Usłyszawszy najpiękniejsze pod słońcem słowa, poczułem, jak moje oczy wilgotnieją. Nikt nigdy tak pięknie się do mnie nie odniósł, nie wyznał mi miłości, znając moją odmienność. Byłem totalnie wzruszony, dlatego zaszlochałem, zakrywając twarz dłońmi. Gajeel momentalnie uniósł się na dłoni i popatrzył na mnie z przerażeniem malującym się w oczach.
— Czy… – zaczął. – Czy zrobiłem ci krzywdę? – Miał naprawdę przerażony głos,
Ocierając policzki ze słonych kropli, pokręciłem przecząco głową.
— To co się stało? – spytał zdezorientowany, obejmując mnie w pasie.
— Ja… – zacząłem. – Też cię kocham, Gajeel. – Uśmiechnąłem się szeroko. On odwzajemnił się tym samym, po czym nachylił się nade mną i pocałował mnie zachłannie, jednocześnie prawą dłonią pieszcząc moją męskość, która momentalnie nabrzmiała. Jęknąłem.
— Musimy coś z tym zrobić, nie sądzisz? – zapytał z błyskiem w oku.
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi.
— Rób, co chcesz. Ufam ci – odparłem, patrząc mu w oczy.
— Gihi – zaśmiał się tak, jak tylko on umiał, po czym wysunął się  ze mnie i odwrócił mnie na plecy. Usiadł okrakiem na moich piszczelach, pochylił głowę i obrysował koniuszek mojego penisa językiem. Jęknąłem i odchyliłem głowę w tył, tak było mi przyjemnie. Następnie wziął moją męskość w usta i zaczął poruszać głową w górę i w dół, mrucząc przy tym seksownie. Miałem ciarki na całym ciele, szybko bijące serce i płytki oddech. Chcąc coś zrobić z rękami, zanurzyłem palce w jego włosach, a tymczasem on doprowadzał mnie do szaleństwa. Jego język i usta robiły rzeczy niesamowite! Czułem, że już nie wytrzymam i wypuszczę nasienie. Spróbowałem go odepchnąć.
— Gajeel – dyszałem jak po długim biegu. – Już… Dość…
Ten chwycił tylko moje młócące w tej chwili pościel ręce i sprawił, że dostałem się na wyżyny, krzycząc do zdarcia gardła. Podniósł głowę, połknął zawartość jamy ustnej, otarł brodę wierzchem dłoni i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłem się tym samym, choć miałem chęć mu przyłożyć, jednak nie potrafiłem się na niego długo gniewać. Ponownie mnie pocałował, dzięki czemu poczułem swój słony smak, a później przytulił mnie do siebie i nakrył nas kołdrą.
— Byłeś zmęczony, prawda kochanie? – spytał mnie.
— Tak – odparłem, wtulając się w ciepły tors mężczyzny.
— To teraz możemy odpocząć – rzekł, przymykając powieki.
Zakleszczył mnie w swoim uścisku, jakby nigdy miał nie wypuścić z ramion, na co poczułem się szczęśliwy i bezpieczny. Wreszcie znalazł się ktoś, kto pokochał mnie takiego, jakim jestem i przyjął z całym zestawem zalet i wad. Uśmiechnąłem się, pokazując białe kły. To był cudowny dzień, który na długo zapamiętam. Chciałem nacieszyć oczy widokiem kochanka, ale gdy poczułem zdwojone zmęczenie, pozwoliłem ciężkim powiekom opaść. Sekundę później usłyszałem miarowy oddech Gajeela, dlatego sam oddałem się w objęcia Morfeusza.
Gdy się obudziłem, Redfox krzątał się po kuchni, szykując śniadanie. Na szczęście jakieś resztki miałem w lodówce, bo w końcu nie udało mi się zrobić zakupów po pracy.
Przewiązałem biodra prześcieradłem i, powłócząc nogami, ruszyłem do kuchni.
— Witaj, Śpiąca Królewno. – Uśmiechnął się krzywo znad patelni mój kochanek, przyglądając mi się uważnie.
— Dzień dobry, Papay’u – odgryzłem się, spoglądając na jego tatuaż, a w zasadzie wiele tatuaży, które tworzyły niezwykłą mozaikę na plecach, przechodzącą na tors. Oczy dalej miałem zamglone i senne, jednak nie przeszkadzało mi to w podziwianiu nagiego ciała mężczyzny, który zbliżał się do stołu. Podszedł do mnie z talerzem pełnym jajecznicy i grzanek, pocałował w czoło, a później w usta.
— Smacznego. – Uśmiechnął się i potargał moje, już i tak zmierzwione, włosy.
— Wzajemnie – odpowiedziałem, gdy usiadł naprzeciwko.
Przez cały czas trwania posiłku, patrzyliśmy sobie w oczy i dużo rozmawialiśmy. Gdy skończyliśmy się posilać, wybiła czternasta. Klub otwierała jedna z kelnerek, Lucy, w okolicach osiemnastej. Mieliśmy więc dużo czasu na dowiedzenie się czegoś o sobie, wspólną kąpiel, golenie się i ubranie. On ubrał mnie, a ja jego i całe szczęście, że miałem jakieś większe od moich ciuchy, inaczej mój ukochany nie zmieściłby się w nic. Trzymając się ręce, wyszliśmy z mojego – a może naszego? – domu i skierowaliśmy się do „Czarnej Stali”.
Od tego dnia minęły trzy miesiące. W pracy jeszcze nikt nie wie. Chcemy z tym poczekać. Mi to nie przeszkadza, jeśli tylko Gajeel jest szczęśliwy. Levy, niebieskowłosa wariatka, już nie traktuje tak źle swojej perkusji. Cóż, w sumie nie ma powodu. Odkąd ja i Gajeel jesteśmy razem, przestał sypiać z kobietami, co niezmiernie mnie cieszy. Ja z kolei otwarcie się przyznaje, że wolę chłopców, czym najbardziej zaskoczona była Lucy, rzucająca mi od dłuższego czasu zalotne spojrzenia. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Poznała całkiem fajnego faceta. Gdyby nie Gajeel, może bym się koło niego zakręcił? Heh, żartuje! Mi wystarczy mój żelazny samiec alfa! A co do Lucy, to tworzy z Laxusem piękną parę. Ona jest blondynką o brązowych oczach i sporym biuście, a on blondynem o niebieskich tęczówkach i pięknie zbudowanym ciele. Wierzcie mi, wiem, co mówię.




Boroka mała!




Yay! Wreszcie, po kilku latach, udało mi się sklecić i dodać szota, zamówionego przez Kubę, któremu dedukuję powyższy tekst i mam nadzieję,  że się spodoba. Nie uwierzycie, ale był to pierwszy w moim życiu one-shot, który napisałam. I na dodatek yaoi. Ale, ale, ale! Powinnam zacząć od początku! Jako że chcę się obejść bez posta powitalnego, to tutaj piszę Wam cześć!
Witajcie, Kochani!
Tym, którzy mnie znają, nie muszę się przedstawiać :). Jednak są tacy, którzy po raz pierwszy mają ze mną do czynienia, dlatego pozwólcie, że się zaanonsuję. Jestem Roszpuncia, w skrócie R. Po blogosferze podróżuję już od dłuższego czasu, ale za pisanie wzięłam się całkiem niedawno. Dla Waszej informacji posiadam dwa blogi o tematyce Fairy Tail, do których odwiedzenia zachęcam, a, jako że od bardzo dawna czytam fanfiki i doujiny o treści yaoi, sama zaczęłam pisać opowiadania, które z pewnością opublikuję na tym blogu. Co więcej? Informuję, że na pewno pojawią się tutaj teksty z fandomu 91 Days, Boku no Hero Academia, Hakkenden, Fairy Tail, Naruto, Servamp oraz Yuri!!! on ice. Nie wykluczam innych tytułów, ale pewnie z czasem zawitają :). Dalej. Na stronie istniała zakładka odnośnie zamawiania parringów, jednak na tę chwilę usunęłam ją (przepraszam, Yukimura!), żeby móc opublikować najpierw swoje wymyślone historie, a dopiero później wziąć się za Wasze. Mam nadzieję, że ciepło przyjmiecie mą osobę i zostawicie jakiś znak po sobie. To tyle ode mnie. Idę w kimono, bo już trzecia nad ranem, a ja wciąż nie śpię... Dobranoc i dzień dobry, bo powyższy tekst z pewnością czytacie, kiedy mła szykuje się do pracy. Duża buźka!


PS Proszę o wypisanie wszelkich błędów, które rzucą się w Wasze bystre oczka :).




Wasza R.


14 komentarzy:

  1. Mój Boże, ktoś tu chyba oficjalnie ożywa w internetach... No nie powiem - cieszę się!

    Ogółem szocik cud, miód (chociaż nie ukryję, że moje zafascynowanie tematyką manga/anime powoli odchodzi w zapomnienie, lecz mimo tego dalej czytam twoje fanfiki), a Gajeel taki romantyczny (o ile to romantyzmem można nazwać)... no aż się wzruszyłam *szczerze - myślałam, że Natsu będzie seme, ale pomińmy ten szczegół* A moja reakcja, jak doszło do tych "wiadomych" scen (uhuhuuhuhu Daria niegrzeczna takie rzeczy czyta xD) była bezcenna!!
    http://funkyimg.com/i/2s5rt.gif <--- cuś w ten deseń.
    Byłoby wszystko idealnie, gdyby moje bystre oczko doszukało się paru błędów ;)

    "Było mi to na rękę, dlatego dalszą drogę przebyliśmy w milczeniu, trzymając dłonie w kieszeniach własnych – żeby nie było – spodni."
    Według mnie to wtrącenie o kieszeniach jest tu zbędne, a szczególnie o ich "właścicielach", bo raczej nie chodzisz trzymając swoich rąk w czyiś kieszeniach (chociaż różnie to z ludźmi bywa) :)

    "Oderwaliśmy się od siebie tylko po to, żebym mógł złapać równowagę i głębszy oddech, o który domagały się zapadnięte naglę płuca."
    *nagle (poza tym zapadające się płuca zawsze kojarzyły mi się ze śmiercią...)

    "Przejechał ręką po moich plecach, od karku po same pośladki, a w miejscach, które dotknąłem, moja skora płonęła."
    *skóra

    To na tyle błędów. Głównie to były literówki, ale biorąc od uwagę godziny, w których piszesz (KOBIETO, CZY TY KIEDYKOLWIEK CHODZISZ SPAĆ?!), to nie jestem zbytnio zdziwiona...

    Aish noo... Wredna usunęłaś zakładkę, w której chciałam cię zamęczyć na śmierć ;) Nie no żartuję..
    Poza tym przyzwyczaiłam się do tego jak zwracasz się do mnie po imieniu i jak ktoś podpisuje mnie nickiem, to nieswojo się czuję, więc proszę cię - DARIA WYSTARCZY.

    *CHAMSKA REKLAMA*
    Jakiś czas temu wspominałam ci, że podeślę mojego bloga, jak będzie mi się podobał w najmniej 70%
    http://unfinished-histories.blogspot.com/
    Jak znajdziesz czas, to ucieszyłabym się, gdybyś oceniła cokolwiek, gdyż, iż, ponieważ jam człowiek niedoświadczony :))))
    *w tej chwili czuję się jak jakiś żul*

    Jak najwięcej weny no i ciepła, bo się przyda w te chłodne dni...
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, matko, matko! W końcu komentarz! A ja już myślałam, że szot był tak beznadziejny, że na żaden nie zasługiwał... Dziękuję po stokroć! I uwierz, że ja też się cieszę :D. A teraz lecim!

      Wiesz, ja lubię pisać wiadome sceny ^_^. Cieszą moją wyobraźnię, jak i czy Czytelników, a przynajmniej taką mam nadzieję :D. Hahaha! Jezu! Skąd Ty wzięłaś tego gifa? Naprawdę Cię wystraszyłam? Buuu! To chyba z „yaoi” zmienię na „horror”, przynajmniej wytłumaczę Twoje przerażenie :D.

      Co do tych „kieszeni”, to tak specjalnie, bo chciałam pokazać, że Natsu ledwo trzyma ręce przy sobie :D. Bardzo Ci dziękuję za znalezione błędy! Zaraz poprawię :). I te płuca też były konieczne :D. A co do Natsu-seme - nie. Zdecydowanie nie! Ja go nie widzę w roli dominanta, no! Sam fakt, że ma różowe włosy, nie przemawia na jego korzyść :D.

      Hahaha! Uwierz, że ten szocik został zamówiony w listopadzie 2013 roku i Kuba aż do teraz czekał... W zasadzie to od razu tego samego dnia (konkretnie w nocy, bo do czwartej pisałam :D) go machnęłam, ale był nijaki, bo miał ledwie sześć stron, więc nieco dodałam i tak oto jest ich czternaście :D. Dopracowałam opisy i takie tam, a że chciałam dać coś po świętach, padło na prawie gotowy szot, wymagający delikatnych poprawek. Co do mojego snu, tak, śpię. Co prawda mało, kiedy mam pierwsze zmiany, albo pracujące soboty, czy wolne weekendy, w które chcę dodać rozdziały :). Jednak, kiedy mogę, gniję w łóżku nawet do piętnastej :D. Dzisiaj na przykład mam na trzynastą to sobie trochę pokimam, dlatego tez odpisuję na Twój komentarz. Odpowiedź byłaby wcześniej, ale mój Lenciu bardzo się tnie, przez co Mozilla mi umarła…

      Nie, nie usunęłam. Ukryłam, a to co innego :D. I teraz tak, sądziłam, że skoro masz inny nick, wolisz, jeśli się Ciebie nim mianuje, ale skoro tak, to kochana Dario, obiecuję poprawę!

      O tak! Pamiętam! A jakbyś się nie zareklamowała to po łapach! Dziękuję! Zaraz podpatrzę sobie szablonik, ale nie wiem, kiedy przeczytam Twoje cuda.

      Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję! Nie masz pojęcia, jak się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że mam komentarz!

      Ściskam i dobrej nocki życzę!

      Twoja R ♥.

      PS To ciepło w drugą stronę, bo zima jest cudna! Szczególnie ta kolejna :D.

      Usuń
    2. Co ty człeku pleciesz?! To, że w ciągu kilku dni nie będzie żadnego komentarza, to nie znaczy, że tekst jest beznadziejny... Mnie akurat leń złapał DOSŁOWNIE na wszystko, więc skomentowałam w takim, a nie innym czasie :)
      Poza tym zastanawiam się, jak ty to robisz, że twoje opowiadania wychodzą takie długie...

      A cudownego Hobiasza z gif'a wytrzasnęłam z internetu (tak jak pozostałe tego typu, które automatycznie kopiuje do specjalnego katalogu :))) ).

      Hahahaha! Cisnę z tego... Te różowe włosy rzeczywiście coś o nim muszą świadczyć...
      BOŻE POWIETRZA XDDD

      Heh... "cuda"... chciałabym.
      Normalnie zapisze to sobie gdzieś, żeby w razie czego poprawiło mi humor w beznadziejne dni (do których dzisiejszy należy) ;)

      Ja tam nienawidzę zimy. Za dużo śniegu, mrozu i jeszcze raz śniegu..
      Jedynym plusem są łyżwy, które pokochałam całym sercem przez Sama-Wiesz-Co.
      A co takiego cudownego będzie w następną zimę? Bo jestem nieogarem życiowym XD
      Nosz normalnie muszę zacytować pana z lodowiska w moim mieście:
      "Dziewczynki, zimą jest przeważnie zimno, a lód jest śliski, więc uważajcie"

      Trzymaj się :**

      Usuń
    3. A se warkocz pletę :D. Tak o! Hahaha! Wiem, wiem, ale mam ostatnio ciągle jakieś doły i zwyczajnie tak mi się smutno zrobiło, no. A poza tym wiem, że niewiele osób ma pojęcie o istnieniu tego bloga, ale to z czasem się zmieni, już ja o to zadbam!

      Stukam w klawiaturę, czytam i stwierdzam, że za mało jest opisów. To dodam jeden, drugi, kolejny i tak sobie leci, aż powstaje przynajmniej dziesięć stron :D.

      Yyyyyyy… Ja go nie znam, no! Ale Ty na serio strach odczułaś? No nie mów, no!

      Hahahah! Ja z tego Twojego „powietrza” :D

      No pewnie, że cuda. I musisz wiedzieć, że zaglądnęłam i stwierdziłam, że boczny pasek jest w ogóle nieczytelny… A może to moje zmęczone oczy? Tak, tak, to pewnie to. Co do dni, też nie mam ich najlepszych i najchętniej… ach, nieważne. W każdym razie możemy sobie piątkę przybić.

      A mi się właśnie to podoba :D. Co z tego, że jest problem z dojechaniem do pracy! Zima jest cudna! Hahaha! Wiem, wiem, znam to coś i z tego czegoś też będą szociki :D. Hahaha! Dobry ten koleś :D. W sumie to ma rację :). A od dawna się uczysz? Zazdroszczę! Co więcej? Ach tak! Miałam zapytać. Oglądałaś może Hakkenden: Touhou Hakken Ibun? Fajne anime z pięknymi bishami plus seiyuu Natsu, Zerefa, Hijikaty z Hakuouki, Levi’a z SnK, Haru i Shimy z Super Lovers i wieloma innymi! Polecam, chociaż szału nie ma :D.

      Ściskam!

      Twoja R ♥.

      Usuń
    4. Zgrozo... Hobiasza z Bangtan Boys nie znać?! Toż to nie do przyjęcia jest! ;D
      *Suga i tak jest lepszy~*
      I nie - aż tak się nie przestraszyłam, chociaż spodziewałam się grzeczniejszego szocika na sam początek...

      Co? W jakim sensie nieczytelny? To rzeczywiście może być kwestia zmęczonych oczu, WIĘC WON SPAĆ!!
      A jak nadal będzie niewyraźne, to ctrl+ wszystko załatwi XDDD
      Mi samej się wszystko rozmazuje, bo od rana jestem na nogach, a do tego dowiedziałam się, że 3 dziewczyny, z którymi przyjaźniłam się od czasów przedszkolnych idą do innej szkoły... masakra. Już na samą myśl o tym łzy mi napływają do oczu...
      Plusem jest to, że moja przyjaciółka (która należy do tej Trójcy Świętej) mieszka zaledwie 3 klatki obok mnie i różnica pomiędzy naszymi godzinami lekcji tzn. jak ja będę kończyć lekcje o 14.10, to one o 14.30, co równe jest z tym, że mam jakieś 20 minut na dojechanie autobusem na drugi koniec miasta, aby się z nimi po zajęciach zobaczyć...
      Nie pozostaje nam nic, oprócz "walki" o I LO... Ewentualnie drugie, bo z fizyki i chemii daleko nie zajadę (DLACZEGO MOJA RODZINA TO SAMI HUMANIŚCI HALO?!)

      A co do nauki jazdy na łyżwach, to byłam w tym roku jakieś 13-15 razy na lodowisku (w tym kilka na 2 tercje pod rząd), a jeździć nauczyłam się na rolkach kilka lat temu, dzięki czemu pewniej mi się po tafli "sunęło" i przez całą zimę wywaliłam się tylko raz, bo szukałam mojej znajomej, a jeździła sobie obok mnie...
      Łyżwiarką figurową co prawda nie zostanę, chociaż pamiętam jak miałam jakieś 5/6 lat, to odsuwałam mój mały chodniczek pod biurko i "jeździłam" w skarpetkach po panelach... To były piękne czasy XD

      A co do anime, to nie oglądałam, ale jeżeli znajdę jakiś czas pomiędzy czytaniem lektury na za tydzień a czytaniem Kordiana (którego jak wypożyczałam w szkole, to bibliotekarka patrzyła się na mnie jak na idiotkę), to może się skuszę...
      Ogółem mam cały następny tydzień zawalony. Zajebiście.

      Ja lecę spać, bo już ledwo stoję, a tobie kochana życzę zdrowia psychicznego.
      A o reklamę bloga się nie martw. Ja o to zadbam we właściwy sposób XDDD

      Buziaki :*

      Usuń
    5. „Hańba ci, Moris!” Nie, nie znam. Jedynie T.O.P.a i GDragona z BigBang, no i jeszcze Park Jung-Mina z SS501 (kochany!). I na tym moja wiedza się kończy.

      Hahaha! Co ja poradzę, że Kuba chciał hard yaoi? Chciał to ma :D.

      No się boczny pasek rozmywa… I musisz mi zdradzić, jak Ty zrobiłaś to fajne po lewej stronie tytułu posta. No musisz!

      Ojej! Jak mi szkoda! Najgorzej jest rozstać się z przyjaciółmi, ale wiesz przynajmniej, że to tylko kawałek od Ciebie, więc nos do góry :). Hahaha! A ja tam uwielbiam chemię, chociaż byłam na rozszerzeniu, to fizykę darzę wielką nienawiścią! Zło!

      Ale zawsze to coś! Ja przez moje nieszczęsne kolana nawet nie mam tej możliwości… Hahaha! Jebłam, jak przeczytałam o zagubionej :D. Jak Ty to zrobiłaś? Żeby nie widzieć, kto koło Ciebie jeździ… No hańba! A jakby to był zboczeniec? Ty się oglądaj na boki, co?
      Hahaha! Ja do tej pory jeżdżę po panelach, chociaż nie robię tego specjalnie :D.

      No mi się podobało, a po nim nabrałam chęci na pisanie yaoi :D. Szczególnie z bohaterami Hakkenden :D. Ach! Wszyscy tacy piękni ♥.

      A to czemu? Jest jakiś zakaz czytania „Kordiana”? Ech… Ta współczesna młodzież… Nie wiedzą, co dobre :D. A jak Ci mija tydzień, Kotku? Mam nadzieję, że jutro zaznasz trochę oddechu :).

      Ściskam mocno!

      Twoja R ♥.

      PS. Z góry bardzo dziękuję za reklamę! Lecę odpisywać na zaległe wiadomości.

      Usuń
    6. Mogłabyś określić dokładnie co jest tym czymś "fajnym"?
      Kobieca intuicja podpowiada mi, że chodzi ci o tego gif'a... A więc:
      http://yukoki.tumblr.com/post/35103865660/music-player-gifs
      Tam masz ich trochę - do wyboru do koloru.
      Wystarczy, że wgrasz to do posta jako normalne zdjęcie, dopasujesz rozmiar i miejsce na stronie oraz dodasz link (ja powiększyłam jeszcze jego czcionkę), tym samym "przesuwając" go obok gif'a. Gotowe!
      Jeżeli chodzi o datę i liczbę komentarzy, to przykro mi, ale nie mam pojęcia!

      Nieźle gustujesz ci powiem... No niby GD jest "ikoną mody", a jak oglądałam odcinek Weekly Idol, gdy miał na sobie jakieś... nie oszukujmy się - gówno, to o mało i zeszłam ze śmiechu przed ekranem (http://funkyimg.com/i/2snzR.jpeg)
      No to ja rozróżniam wszystkich z EXO, BTS, BigBang, 24k i SHINee... Moja wiedza kończy się w tym miejscu ;)
      A jeżeli chodzi o BTS, to znalazłam 2 filmiki, które *raczej* powinny ci się spodobać:
      https://www.youtube.com/watch?v=2UZPA0XzQk4 TO JEST PO PROSTU PIĘKNE! Połączenie YOI i moją ukochaną piosenką... Oczywiście to jest remix (żeby nie było)...
      https://www.youtube.com/watch?v=uaChif11Wh4 To musisz sama skomentować, bo ja skisłam ;D
      https://www.youtube.com/watch?v=Vfb3HeLkSbs A tu taki bonusik! ...co ja robię ze swoim życiem :')))
      (https://www.youtube.com/watch?v=4IFPJl8QXTc 9:19 <-- mam jeszcze lepszą wersję...)
      A co mi szkoda
      https://www.youtube.com/watch?v=hmE9f-TEutc
      Ta piosenka też jest genialna. A teledysk... cudo!! Muzyka i słowa momentalnie wpadają w ucho; o tańcu już nie wspomnę...

      Nie pytaj się, jak mogłam ją zgubić, okej? Ona nadal mi wypomina to, że się wyrżnęłam (ale za to w jakim stylu XD).

      No słuchaj, ja też nie rozumiem dzisiejszej młodzieży (odezwała się...), a szczególnie bibliotekarki, która wciska mi książkę, która nawet stu stron nie ma... (akceptuje tylko książki z ilością stron 500+); ewentualnie poematy.

      A powiem ci, że ten tydzień akurat był udany... Ładne oceny nałapałam. Końcowe proponowane też są śliczne - same piąteczki (mamusia dumna XDDD). W sumie... mogłam iść na przełaje, to wtedy miałabym szóstkę z wf'u na koniec roku, ale jako że jestem leniem, to mi się nie chciało ;P

      Trzymaj się ciepło i niech dadzą ci wolne w majówkę, bo ludziom odpoczynek się należy...

      Ogromy buziak dla ciebie! :***

      Usuń
  2. Cześć

    Napisze tak dziękuję że dałaś mi adresik do opowiadania. Przeczytana jak zawsze ale sie nie gniewaj to jednak nie dlamnie te klimaty chociasz napisana ba dzo ciekawie i tak ze mialo ochota sie przeczytac odrazu w calosci to tyle pozdrawiam i jak zawsze ♪♪♪♪

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj
    Na pisze krotko masz talet dziewczyno nie wazna co pisze ale pisze tak ze chce sie czytac chociasz to niejest moja ulubiona para ama calkiem inna ulubiana pare to tyle i chyba podsunalas mi jeszcze jeden pomysl ale jak cos to otym popiszem gdzie indzie moze immelowo albo fb
    Ps.tylko nie pytaj sie co robilam o tak puzniej porze bo wracala do ani z misj specjalnej to tyle jutro mam cieszki dzien dobranoc milych snow pozdrawiam haruka☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej slonko
    Opowiem tutaj na twoje pytanie. Jakos nie bylo czasu zeby ci napisac i tak lubie. A jeszeli chodzi o pary to jakos niemam specjalnie ukubinej jezli chodzi o farytail ale zato z blechm to mam kilka pary tylko boje sie pisac zeby nie po przekracac immiony ale zoto z Yuri!!! on ice. Mam swoja ulubionam pare i tylko czekam kiedy tu cos wzucisz o lyzwiarach a para to Yuur Victor sa na super chociasz widzialam tylko 5 odcinkow bo wiecej nie udalo mi sie przez kipskie polaczenie to chyba tyle pozdrawiam haruka☺

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy20/7/17 00:07

    Hejka Slonko!! No ja bede czekac oczywiscie na Twoje upragnione komentarze tak jak obiecalas na pismie. Nie pamietam gdzie ja skonczylam komentowac. Fajnie ze wrocilas:-* caluski gorace!

    www.odcienie-milosci.bloog.pl

    Twoja A. :-* kiss

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy20/7/17 17:11

    Baaaaaaaaardzo piękny blog! Oprawa i w ogole.. Jestem pod wrazeniem.. :) Twoja A. wkracza do akcji podbijania statystyk!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy25/7/17 23:29

    Czekam na Twoje komentarze u mnie kochanie! Obiecalas, pamietasz? :-* caluje bardzo :-***

    Twoja A.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy9/8/17 23:38

    Chyba o czyms zapomnialas, nie sadzisz?? :-) nasze pierwsze spotkanie odbedzie sie w sądzie - pamietasz? Pozwolilas mi to wykorzystac jak chce bo mam na pismie.. :-)

    Czekam i pozdrawiam A.

    P.S. Ja pisze, Ruda wrocila a Ty gdzie jestes jak Cie ni ma?

    OdpowiedzUsuń